Chile 2024

Do Santiago dolatuje o 7:20 – po około 48 godz. w podróży, ale wyspany (w samolotach). Poza tym jest 4 godz. różnicy czasu więc dla mojego organizmu godzina odczuwana to 11:20. Z lotniska do hotelu dojeżdżam autobusem lotniskowym, na który bilet kupiłem jeszcze w Polsce za 6 zł. Ale hotel jeszcze nie przyjmuje gości – zostawiam wiec część skromnego bagażu i po zakupieniu karty „bip” (na komunikację miejską) udaje się metrem na zwiedzanie Santiago.

Zaczynam od placu Plaza de La Constitución gdzie znajduje się Palacio de La Moneda – to wybudowany w 1805 roku stylowy budynek mieszczący początkowo Mennicę Królewską a od 1846 roku siedzibę prezydenta Chile.

Rys historyczny Chile: Hiszpanie te tereny opanowali w pierwszej połowie XVI w. i włączyli do wicekrólestwa Peru. Chile uwolniło się spod władzy Hiszpanów w 1818 r po wojnie trwającej od 1810 r. Dowódcą zbrojnego powstania przeciwko Hiszpani, w wyniku którego Chile uzyskało niepodległość był Bernardo O’Higgins (co ciekawe – nieślubny syn wicekróla Peru) i on został pierwszym prezydentem. Do zwycięstwa w wojnie w 1817 r przyczynił się także inny wyzwoliciel José Francisco de San Martín (o nim później).

Geograficznie to ciekawy kraj: rozciąga się wąskim pasem wzdłuż wybrzeża na długości 4,3 tys. km. – co prawie odpowiada odległości między Moskwą a Lizboną. Szerokość kraju w najszerszym miejscu wynosi 468 km, a w najwęższym 90 km.

Następny punk zwiedzania to plac Plaza de Armas. To główny plac miejski z fontanną na środku, z pomnikami i otoczony okazałymi budynkami. Jednym z nich jest katedra metropolitalna (wielokrotnie przebudowywana, pierwszą wybudowano w 1566 r.) z sanktuarium Santuario Nuestra Señora del Carmen. Obok katedry stoją dwa ładne budynki: Poczta Główna i Ratusz. Plaza de Armas w Santiago została założona przez Pedro de Valdivia w 1541 roku. Ma on wystawiony na placu duży pomnik.

Ponieważ zbliżała się pora obiadowa udałem się do Mercado Central de Santiago – to targ w budynku z XIX wieku słynący ze stoisk ze świeżymi owocami morza i barami serwujących rybne specjały. Zamówiłem i ja zupę rybną – dostałem zupę z małżami i dużymi szczypcami kraba. Wyglądała niezbyt zachęcająco, ale była smaczna a po zjedzeniu jej nie miałem problemów żołądkowych. Na sąsiadujących ulicach było dużo straganów m.in. z owocami. Cena 1 kg truskawek czy czereśni to 4 zł. Zakupiłem i spożyłem. Najedzony i zmęczony mogłem wrócić do hotelu.

Następnego dnia wybrałem się nad Pacyfik do Valparaiso i Vine de Mar. Wygodny autobus firmy Pullman odległość ok. 120 km pokonał w niecałe 2 godz.

Valparaíso to miasto i port nad Oceanem Spokojnym, założone przez Hiszpanów w 1536 roku. W 2003 roku zabytkowe dzielnice miasta Valparaíso zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Większość zabudowy Valparaiso ulokowana jest na stromych wzgórzach. Dla wygody mieszkańców w latach 1883–1932 wybudowano naziemne kolejki liniowe „ascensores„. Ni to winda, ni to kolejka, a za drobną opłatą można wyjechać wyżej, unikając męczącego podejścia. Niegdyś kursowały na 28 trasach, dziś jest ich mniej ale wyglądają jak kiedyś, są w same w sobie atrakcją turystyczną.

Winda Ascensor Espíritu Santo (zbudowana w 1911 roku) zawiozła mnie na wzgórze Bellavista (za 40 gr.). To wzgórze podobnie jak i inne pełne jast ulicznych, kolorowych murali namalowanych na budynkach rozrzuconych przy wydawałoby się, chaotycznie rozrzuconych uliczkach, tworzących niezły labirynt dla turysty.

Inna winda – Ascensor El Peral zawiozła mnie z Plaza Sotomayor do Paseo Yugoslavo na wzgórzu Cerro Concepción – piękny punkt widokowy na zatokę Valparaíso. Wokół placu znajdują się ładne kawiarenki i restauracje oraz stragany z przeróżnymi artystami oraz piękny budynek – Pałac Baburizza mieszczący dziś Muzeum Sztuk Pięknych Valparaiso. No i oczywiście uliczki wypełnione są muralami.

Budynek Reloj Turri (Zegar Turri) znany również jako Edificio Edwards, to budynek z 1924 r. położony przy skrzyżowaniu ulic Prat i Cochrane.

Główny plac Valparaiso to Plaza Sotomayor. Znajduje się bezpośrednio przy wejściu do portu i stacji końcowej Metro de Valparaíso. Po zachodniej stronie znajduje się neoklasycystyczny budynek Comandancia Armada de Chile a po środku pomnik marynarzy Bohaterów Bitwy pod Iquique (Monumento a los Heroes de Iquique). 

Inny plac Plaza Victoria razem z Plaza Simon Bolivar tworzą ładne, pełne zieleni i pomników miejsce do wypoczynku i rekreacji. Obok znajduje się Katedra w Valparaiso

Arco Británico to łuk triumfalny – pomnik pokryty marmurem, podarowany miastu przez brytyjską społeczność mieszkańców ponad 100 lat temu, otoczony przyjemnymi ogrodami i obszarami turystycznymi wzdłuż alei Brasil.

Nabrzeże Oceanu Spokojnego w Valparaiso nie zachwyca. Są tu głównie obiekty portowe i brak plaży. Ale część nabrzeża jest już zagospodarowana na cele wypoczynkowe, jest też promenada dla pieszych. Charakterystyczny obiekt nabrzeża to molo Barona – to dawny dok portowy z 1914 r. Konstrukcja ma 230 metrów długości i 30 metrów szerokości. W 2002 roku obiekt przekształcono w deptak dla pieszych, zachowując dwa stare dźwigi. Obecnie jest często wykorzystywany do masowych wydarzeń artystycznych.

W Valparaiso można także zobaczy lwy morskie. Wylegują się na podwyższeniu stanowiącym dawny obiekt portowy.

Ponieważ jednak chciałem zobaczyć plaże nad Pacyfikiem to pojechałem pociągiem do sąsiedniego miasteczka do Viña del Mar. Viña del Mar ma około 15 kilometrów plaż i promenady, które biegną wzdłuż całej linii brzegowej.

Promenada biegnąca wzdłuż Avenida Perú nie ma jeszcze plaży, ale ma dużo straganów a po prawej Plaza Colombia z pięknym parkiem i kasynem Casino de Viña del Mar w hotelu 5*.

Dalej jest plaża Acapulco Beach. Nie skorzystałem jednak z kąpieli. Mimo, że w Chile jest ciepło (ok. 28 st. C), pora roku to późna wiosna (odpowiednik naszego końca maja) temperatura wody nie zachęcała. Wzdłuż zachodniego wybrzeża Ameryki Południowej płynie o tej porze roku prąd niosący zimne wody z Antarktydy.

Charakterystyczny obiekt przy plaży w Viña del Mar to Molo Vergara. To stara żelazna konstrukcja, która została zbudowana w latach 1894-1895 jako przystań do załadunku towarów, jednak w 1983 roku stała się promenadą turystyczną, stając się jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w mieście.

Po spacerku promenadą i sprawdzeniu temperatury wody w Pacyfiku już wieczorem wróciłem do Santiago.

Następnego dnia – ponieważ była to niedziela wybrałem się do najbliższego kościoła. Ale to był inny kościół. Przed wejściem odbywały się śpiewy. Gdy słuchałem tych pieśni podszedł do mnie elegancko ubrany pan, zachęcił do wejścia do kościoła. Po drodze przedstawiając mnie pastorowi. Bo był to kościół ewangielicki. Zwiedziłem wnętrze kościoła, było jeszcze puste – bez wiernych, ale znacznie różniło się od naszych kościołów (foto). Wierni weszli do kościoła troche później, gromadnie, procesją ze śpiewem na ustach. Głośny ten śpiew słyszałem już z 13 piętra hotelu.

Cel do zwiedzania tego dnia to wzgórze Cerro San Cristóbal o wysokości 850 m n.p.m i ok. 300 nad poziomem Santiago. To wzgórze jest najlepszym punktem widokowym na miasto a także umożliwia obserwację Andów. Mirador de la Estación Cumbre jest najwyższym punktem wzgórza i znajduje się tam 22-metrowy posąg Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia (Santuario Cerro San Cristóbal). Wzgórze pokrywają ogrody, tarasy widokowe, ścieżki piesze i rowerowe. Na zboczu wzgórza znajduje się również zoo.

Na wzgórze na szczęście nie trzeba wchodzić pieszo, jest kolejka szynowa – bilety ulgowe nawet dla emerytów z Europy. Po drugiej stronie wzgórza jest kolejka linowa. Z niej można podziwiać doskonałe panoramiczne widoki na bogate dzielnice Santiago de Chile. Wśród godnych uwagi obiektów, po drodze, widać budynek Gran Torre Santiago (Costanera Center), najwyższy drapacz chmur w Ameryce Południowej (300 m wysokości) i ośnieżone Andy jako tło z zielonym i naturalnym środowiskiem.

Droga na wzgórze prowadzi przez dzielnicę Bellavista. To modne centrum życia nocnego usiane kameralnymi pubami, pogrążonymi w półmroku barami koktajlowymi oraz klubami z muzyką latynoską, techno lub pop. Zielone ulice dzielnicy są pełne kafejek i restauracji serwujących dania chilijskiej, włoskiej i azjatyckiej kuchni. Ja odwiedziłem obiekt Patio Bellavista.

Po prawie całodziennej wizycie na wzgórzu, do hotelu wracałem przez park Parque Forestal i inne parki ciągnące się wzdłuż rzeki Mapocho. Znajduję się tam m.in. Museo Nacional de Bellas Artes.

Odwiedziłam też ostatni raz najlepszy plac w Santiago – Plaza de Armas. W niedziele zapełniony on był mieszkańcami i turystami. Zieleń tego placu jest ukolorowana na fioletowo przez kwitnące drzewa jakarandy.

Następnego dnia skończyłem wizytę w Chile i odleciałem do Limy w Peru.